Miasto nie jest problemem, miasto jest rozwiązaniem

1.
Rewolucje przechodzą z boku. Przychodzą wtedy, gdy się ich nikt nie spodziewa. Taką rewolucją, zbierającą swoje okrutne żniwo w postaci ofiar ludzkich, była oczywiście pandemia. Epidemia koronowirusa siała strach i lęk. Szczególnie wśród mieszkańców światowych metropolii. To miasta, które do wczoraj były uważane za centra rozwoju społecznego, gospodarczego i kulturalnego, miasta, które wręcz konkurowały z państwami o palmę pierwszeństwa rozwoju, przerodziły się w miejsca szybkiej i niebezpiecznej transmisji pandemii. To, co wczoraj stanowiło o sile miasta – przepływ ludzi, turystów, towarów i usług – z dnia nadzień stało się jego Piętą Achillesową.

Po pierwszym szoku, przerażeniu i lęku, jaki dotknął włodarzy i mieszkańców wielkich miast wywołany pandemią, nastąpiła wola walki. Niektóre miasta w kryzysie pandemicznym zobaczył okazję na radykalną zmianę swoich strategii. Jakby wzięły siebie do serca słynną formułę ukutą przez Winstona Churchilla, który mawiał: „Nie pozwól, aby kryzys się zmarnował”.

2.
Dlaczego kryzys – w tym przypadku pandemiczny – miałby być także szansą? Bo, jak wiemy, kryzysy wywracają nasze życie do góry nogami. Tym, co przeszkadza nam w byciu innowacyjnymi, co sprawia, że naszych miast nie możemy zamienić w „kampusy kreatywności”, to przede wszystkim rutyna. To rutyna stoi na przeszkodzie pomysłowości – nie tylko tej technicznej, ale również – a może przede wszystkim – tej społecznej. Świadomościowej. To rutyna sprawia, że nie chcemy, bo nie dlatego, że nie potrafimy, wyjść poza schematy myślenia i działania. Nie chcemy porzucić standardowych rozwiązań.

Mało tego: w parze z rutyną idzie tyrania przyzwyczajenia. Nie bez kozery mówi się, że przyzwyczajenie to druga natura człowieka. To ono sprawia, że nie mamy odwagi pomyśleć, iż można – raz – myśleć inaczej. Dwa: działać inaczej. Przyzwyczajenie jest gwarantem – jak mówi wielu ludzi pracujących w urzędach i państwowych agendach – bezpieczeństwa, spokoju i kontroli sytuacji. A takie nastawienie oznacza śmierć kreatywności.

Rutyna i przyzwyczajenie sprawiają, że zakopujemy swoją kreatywność głęboko pod ziemią. Że w sposób zarządzania miastem w przypadku wielu prezydentów wkrada się logika zamknięta do następującego sloganu: TINA – There is no alternative. Poddanie się tej logice to oczywiście żadna zbrodnia. To po prostu błąd, który sprawia, że nasze miasta są zarządzane w sposób standardowy. A rozwiązania – urbanistyczne, architektoniczne i społeczne – przyprawiają o ból głowy.

3.
COVID-19 wytrącił nas z rutyny. Starych przyzwyczajeń. I pokazał prawdę, którą ukuł wieloletni burmistrz brazylijskiej Kurytyby, Jaime Lernera mówiąc: „miasto nie jest problemem, miasto jest rozwiązaniem”. W tym sensie, że miasto ma wszystkie narzędzia, od ludzi po infrastrukturę, by znajdować skuteczne rozwiązania problemów, z jakimi się borykamy jako mieszkańcy. Powiecie: przykłady?

A więc to, co wydawało się niemożliwe w Mediolanie, staje się faktem. Byłem w stolicy Lombardi w sierpniu 2020 roku. W zasadzie, choć o tym nie wiedzieliśmy, był to szczyt drugiej fali pandemii. Jak Mediolan zareagował na pandemiczny kryzys? Przede wszystkim zdano sobie sprawę z dwóch rzeczy: raz, że w mieście potrzeba więcej przestrzeni dla ludzi. Ulice należy oddać pieszym. I dwa: potrzeba więcej zieleni. Musimy pamiętać, że Mediolan to ściśnięte miasto. Zaledwie 15 km dzielą jego obrzeża. Na tym terenie mieszka jednak aż 1,4 mln ludzi, z których 55 proc. korzysta z transportu publicznego, aby dostać się do pracy. Średnia trasa, jaką mają do pokonania, to 4 km, co zwiększa zagrożenie większej ekspozycji samochodów.

Pandemia sprawiła, że Mediolan chwycił byka za rogi, Zaczęto zmiany od 8 km na jednej z kluczowych ulic handlowych – Corso Buenos Aires. Ulica, w pierwszym etapie zmian, zyska nową ścieżkę rowerową i poszerzone chodniki. „Powinniśmy zaakceptować to, że za kilka miesięcy, a może nawet rok, pojawi się nowa normalność i musimy stworzyć dobre warunki do przeżycia tej nowej normalności dla wszystkich. Myślę, że w przyszłym miesiącu w Mediolanie, we Włoszech, w Europie, będziemy decydować o części naszej przyszłości na następną dekadę. Wcześniej planowaliśmy to zrobić dopiero w 2030 roku. Zamiast myśleć o przyszłości, musimy myśleć o teraźniejszości” – tłumaczył sens zmian Pierfrancesco Maran, drugi zastępca burmistrza stolicy Lombardii.

Mediolan pokazał, że zmiany są możliwe. Że kryzys można wykorzystać do przeprowadzenia miejskich innowacji. Śladami stolicy Lombardii poszły też inne europejskie miasta: Brighton udostępniło tylko dla pieszych i rowerzystów Madeira Drive, czyli część wybrzeża. Dublin zawiesiła stanowiska załadunkowe i miejsca parkingowe, zwiększając przestrzeń dla rowerzystów za pomocą łatwo usuwalnych separatorów. Krótko: jeśli zmieniamy ulice, to możemy zmieniać cały świat.

4.
Jaka lekcja płynie z doświadczenia pandemicznego dla naszych miast? Przede wszystkim taka, że musi ono budować swoją odporność, gdyż kryzysy – od pandemicznego po klimatyczny – wpisany jest w nasz, nie tylko miejski, krajobraz. Że wraz ze zmianami infrastruktury, konieczna jest także zmiana przyzwyczajeń głównych bohaterów miejskiego życia – mieszkańców.

To tu kryje się rewolucja, jaką w Bogocie zapoczątkował jeden z najsłynniejszych burmistrzów świata, filozof i aktywista społeczny Antanas Mockus. Opowiadając potem o swoich doświadczenia w zarządzaniu miastem w gronie studentów Harvardu, przekonywał: „Bogota była brzydka, ale wszyscy znamy brzydkich ludzi, którym świetnie się wiedzie. Jeżeli nie potrafisz zmienić hardware’u, postaraj się zmienić software”.

By stale uaktualniać software, proponuje zasadę 3xP: pomysł – projekt – propozycja. Kiedy pojawia się kryzys, odpowiedzią musi dobry być pomysł, jak mu przeciwdziałać. Wobec pandemii Mediolan zaczął poszerzać chodniki i wprowadzać w miejską przestrzeń zieleń. Ten pomysł przekuto w projekt na jednej z ruchliwszych ulic miasta – Corso Buenos Aires. Kiedy mieszkańcy zaakceptowali punktowy projekt, został on przekuty w propozycję – nowa jako strategia budowy odporności Mediolanu wobec pandemii.

Zasada 3xP choć choć na pierwszy rzut oka ryzykowna, to na przykładzie Mediolanu widać, że ostatecznie wszystkim się opłaca. Buduje odporność miasta na kryzysy, a miasto przekształca w bardziej życzliwe wobec mieszkańców.